Od jakiegoś czasu rowery i technologia w nich zastosowana zdaje zmieniać się coraz szybciej, pytanie tylko dokąd to wszystko zmierza i czy wielcy producenci osprzętu przypadkiem czegoś nie przeoczyli. Przedstawiam wam test jednego z moich pierwszych rowerów z paskiem zębatym, czyli Poisona Zyankalli 29” z piastą Rohloff Speedhub i napędem Gates Carbon Drive. Jest to rower, który nie wymaga ciągłego czyszczenia napędu, a także wymieniania łańcuchów i kaset. Pytanie jak taki sprzęt sprawdza się w praktyce?
Budowa i pochodzenie.
Rower od razu robi dobre wrażenie, przede wszystkim mam tu na myśli ciekawą kolorystykę i precyzję wykonania ramy, spawów itp. Geometrię ramy można nazwać raczej komfortową niż sportową, głównie ze względu na kąt główki 69,5 st., który nie sprzyja szybkim skrętom. Dodatkowo długi tylny trójkąt 465mm powoduje, że rower nie jest przesadnie zwrotny. Poza tym środek suportu jest wysoko położony, bo aż 35cm nad ziemią. Wysoki suport co prawda sprawdza się w terenie, ale trochę upośledza stabilność roweru. Większość hardtaili z kołami 29 cali ma suport zawieszony 30 cm nad ziemią… Długość górnej rury mimo najmniejszego rozmiaru wynosi 600 mm, co skraca nieco sylwetkę i zwiększa komfort, ale jest to rekompensowane przez długi mostek 100mm. Niewątpliwą zaletą jest kierownica o szerokości 70 cm, która bardzo ułatwia prowadzenie i poprawia komfort.
Rama jest w rozmiarze S, gdzie rura podsiodłowa ma długość 43 cm. Do moich 178 cm wzrostu pasuje dobrze chociaż osoby niższe mogłyby mieć problem z przekrokiem. Kierownica po skróceniu rury sterowej, wyjęciu podkładek i obróceniu mostka na minus jest na 101 cm i można ja obniżyć jedynie poprzez zastosowanie mostka o większym kącie np. -10 st. Obecnie jest -5 st. Rower jest dynamiczny, chociaż nie faworyzuje jakoś specjalnie wysokiej kadencji pedałowania, której jestem zwolennikiem. Wysoko położona kierownica powoduje, że na stromych podjazdach przód roweru trochę myszkuje, ale tak jak wspomniałem można jeszcze obniżyć kokpit wymieniając wspornik kierownicy.
Poison bikes Gmbh jest niemiecką firmą budującą rowery pod potrzeby indywidualnego klienta. W ofercie znajdują się różne modele, ale na stronie internetowej można skonfigurować każdy z modeli według własnych zapatrywań, można nawet wysłać własne części. To powoduje, że opisywany przeze mnie rower jest tak naprawdę unikalny, dlatego w teście skupię się na tym, co w nim najważniejsze, czyli głównie na przekładni Rohloffa i napędzie pasowym.
Rohloff i Gates Carbon Drive zestaw idealny?
Takie zestawienie brzmi dość egzotycznie, ale jest jak najbardziej realne zwłaszcza, że Rohloff poleca swoje piasty wielobiegowe nie tylko do XC, ale także do Enduro, Allmountain czy nawet Downhillu. Pierwsze wrażenie jest zupełnie inne od tego do czego się przyzwyczaiłem. Jeśli chodzi o pasek to panuje zupełna cisza, natomiast piasta w zależności od biegu wydaje różne odgłosy. Na pierwszych biegach tył hałasuje i wydaje dźwięki, które można by porównać do jakiejś solidnej terenówki z reduktorem. Można to porównać do jazdy na najmniejszej tarczy z przodu, jest to takie „mielenie” w miejscu. Po przejściu przez pierwsze siedem biegów nastaje cisza, przerywana jedynie czasami odgłosem cykania wolnobiegu i „sportowo” głośną zapadką. Na „cichych” biegach można odnieść złudne wrażenie, że jedziemy wolno, ale po zerknięciu na licznik okazuje się, że jest już to ponad 30 km/h. Zakres przełożeń jest ogromny i odpowiada napędowi 3×10. Przeskoki między przełożeniami wydają się być większe niż przy zwykłym napędzie Dyna-sys. Co do paska to jest on przede wszystkim cichy, podczas jazdy w deszczu i błocie nic nie hałasuje i nie chrzęści. Na korzeniach i kamieniach nic nie lata i nie obija się o ramę – rewelacja! Piasta oczywiście pracuje tak samo płynnie w suchych warunkach jak i w błocie. Zmiany przełożeń nie są może tak precyzyjne jak w przypadku manetek „pstrykanych” czyli Rapidfire, ale za to szybciej można przejść przez cały zakres przełożeń. Kwestia gustu, chociaż osobiście wolałbym Rapidfire, Rohloff nie ma takiej opcji w ofercie. Często poruszanym argumentem jest mniejsza efektywność piasty wielobiegowej w stosunku do zewnętrznych przerzutek. Według surowych danych i wyliczeń jest to porównywalne (zależnie od przełożenia), a w błocie i przy brudnym łańcuchu przewagę zyskuje Rohloff zwłaszcza z paskiem. Żeby to obiektywnie sprawdzić przejechałem trasę pobliskiego maratonu na dwóch rowerach i porównałem czasy okrążeń. Jeden rower miał konwencjonalny napęd 3×10 Shimano Deore/SLX (Scott Scale 29 team), natomiast drugim był opisywany w teście Poison Zyankalli 29. W obu przypadkach uzyskałem czas 57 min. Napędy te są więc zdecydowanie porównywalne pod wzglądem efektywności. Nie można jednak zapomnieć, o tym, że Poisonem można tak jeździć bez przerwy, a napęd w Scottcie po paru okrążeniach był cały w piachu i nadawał się do porządnego czyszczenia i smarowania…
Osprzęt i waga
Rower waży 12,5 kg. Bez pedałów. Masa nie jest niska, mimo zastosowania dosyć lekkich komponentów (lista na końcu). Po nitce do kłębka okazało się, że katalogowe wagi komponentów są zaniżane o nawet 20%. Przede wszystkim jednak ma na to wpływ bardzo solidna rama, która waży około 2300 gram. Jej masa wynika także, jak się dowiedziałem, ze specjalnego lakieru nakładanego w dwóch warstwach. Jest za to bardzo sztywna. Ważne jest jednak to, że masa roweru nie wynika z zastosowanego napędu, ale z wagi ramy. Lekkie ramy aluminiowe do rowerów MTB 29 cali ważą nawet poniżej 1600 gram. Sprawdzając masy policzyłem wagę kompletnego napędu opartego na grupie Shimano Deore XT 3×10 i Rohloff/pasek Gates z korbami Truvativ Stylo. Wyszło niemal identycznie czyli około 2,7 kg. Dla maniaków odchudzania jest jeszcze dobra wiadomość, rower można odchudzić jeszcze o nawet 1,5 kg. Czyli do poziomu 11kg., a to już jest naprawdę dobry wynik jak na aluminiowego Hardtaila z dużymi kołami. Reszta osprzętu jest na dobrym średnim poziomie. Widelec Rock Shox Reba sprawnie wyłapuje nierówności, chociaż trzeba dobrze dobrać ciśnienie.
Hamulce Deore świetnie hamują, ale tutaj nie ma niespodzianki, bo wszystkie hydrauliczne tarczówki Shimano są co najmniej dobre, a w porównaniu do koszmarnie awaryjnych Avidów są klasą samą dla siebie. Rzeczą, którą warto wymienić były chwyty Ergon GP3 z rogami. Mimo, że bardzo wygodne to przeszkadzają trochę przy obracaniu manetki. Obręcze Accent Exe, nie tylko świetnie wyglądają, ale są także lekkie (440 gram) i szerokie dzięki czemu opony (Schwalbe Rocket Ron) świetnie się na nich układają. Siodełko jest kwestią zupełnie indywidualną, dlatego nie warto, o tym wspominać, ale sztyca Boplighta poza niską masą 185g. dodatkowo jest precyzyjnie wykonana i cieszy oko. Zastosowane dętki Foss EFT nie dopuszczają do przbicia mimo mocno odchudzonych opon, ale jak się okazało są ciężkie (192 gramy/ sztuka).
Istotnym elementem w tego typu rowerze jest to, że pasek napina się poprzez ekscentryczny suport, a nie przez poziome tylne haki. Jest to proste i bardzo solidne rozwiązanie. Koło z tyłu wypina się natomiast bardzo prosto i bez użycia narzędzi. Wystarczy odkręcić przyłącze piasty i otworzyć zacisk koła jak w zwykłym rowerze.
Sprawdzian sportowy na maratonie
W ostatni weekend wystartowałem na opisywanym rowerze w maratonie mtb pod Lesznem. Rower, a przede wszystkim opisywany napęd sprawdził się bardzo dobrze. Pasek napędowy pozwalał mi mijać kolejnych rowerzystów na poboczu, którym spadł albo zerwał się łańcuch… Natomiast piasta wielobiegowa pozwalała w ostatniej chwili redukować o kilka przełożeń, gdy np. zaskoczył mnie podjazd, czy piach na trasie. Z normalną przerzutką nie zdążyłbym tak szybko zmienić biegu. Jednym minusem okazała się sama manetka, która po pierwsze jest obrotowa co powodowało, że na wybojach zdarzyło mi się wrzucić nie ten bieg, który chciałem, a poza tym nie była zbyt precyzyjna ze względu na brak indeksacji. W zwykłych przerzutkach indeksacja odbywa się w manetce przez co słychać wyraźne kliknięcie. Rohloff nie oferuje innego typu manetek ze względu na bardzo trwały system dwóch linek (normalnie jest jedna i sprężyna). Wydaję mi się jednak, że nie są to znaczące wady i przy wielu innych plusach rower wypada zdecydowanie korzystnie. Na marginesie dodam, że jadąc na tym rowerze (mimo gleby OTB) udało mi się awansować o 20 miejsc w stosunku do poprzedniego maratonu z tego cyklu, gdzie jechałem na zwykłym rowerze. Nie wiem czy to kwestia paska czy dobrej dyspozycji, ale na pewno nie byłem wolniejszy 🙂
Dostępność, ceny i serwis w Polsce
Teraz odpowiedź na pytanie nurtujące was już pewnie od dłuższego czasu – ile to kosztuje?? Około 10 tys. złotych zależnie od kursu Euro. Jest to jeden z tańszych rowerów MTB z takim napędem. Warto jednak sprawdzić sobie aktualną ofertę rowerów z paskiem na stronie ich producenta http://www.gatescarbondrive.com/bikes. Oczywiście można też kupić MTB z przekładnią Piniona, za minimum 14 tysięcy albo np. Ibisa Tranny 29 bez przerzutek, za to z węglową ramą i paskiem za 4 tys. dolarów i wagą 10 kg! Inną opcją jest też przeróbka dotychczasowego roweru na taki z paskiem u ekspertów z Beatbike w Warszawie (www.beatbike.pl). Są oni też dystrybutorem Gates Carbon Drive w Polsce i prowadzą profesjonalny serwis takich rowerów, w tym co bardzo ważne, piast wielobiegowych. Można tam również sprawdzić naprężenie paska co ma istotny wpływ na jego trwałość i naprawdę warto to dobrze zrobić.
Mocno subiektywnie
Podsumowując muszę przyznać, że rower mimo paru niedociągnięć jest świetny, głównie przez genialny napęd. Może nie jest ultralekki, ale daje naprawdę dużo frajdy z jazdy, a świadomość, że czas przeznaczony dotychczas na uciążliwe czyszczenie łańcucha, mogę teraz przeznaczyć na odpoczynek po długiej jeździe, albo na kolejne kilometry dodaje skrzydeł. Chcąc zachować obiektywność muszę przyznać, że nie do końca odpowiadają mi krótkie klamki hamulców Deore, ale dotyczy to wszystkich wyższych modeli Shimano. Manetka obsługująca piastę mogłaby być bardziej precyzyjna, ale z tego co wiem piasta musi się trochę dotrzeć i wtedy biegi będę wskakiwać lżej. Poza tym zastosowana z przodu sztywna oś sprawdza się świetnie, ale brakuje jej z tyłu. Niestety nie ma jeszcze Rohloffa pod sztywną oś 142x12mm. i szybko nie będzie. Rower jest tak inny od rowerów z klasycznym napędem, że trzeba się do niego trochę przyzwyczaić. Są to jednak drobnostki i rower z takim napędem jest zdecydowanie godny polecenia! Jeżeli pasek nie jest dla was to koniecznie zobaczcie wpis, o tym jakie są alternatywy 🙂
Dane techniczne:
-Rama: Poison Zyankalli 29 (S) rozmiary: S,M,L
-Masa 12 500gram, masa ramy około 2300gram, masa przedniego koła około 1650 gram, masa koła tył około 3100g (z oponami i dętkami)
-Widelec Rock Shox Reba RL Solo Air 100mm z osią Axle thru 15mm, aluminiowa stożkowa rura sterowa, waga kat. 1664g
-Obręcze Accent Exe 29 Fluo 440 g, piasta przód Novatec SL 32 H 173g
-piasta tył Rohloff Speedhub 500/14 Disc 32H 1825g (masa z manetką i linkami/pancerzami)
– Opony Schwalbe Rocket Ron Performance 29 x 2,25 570g /sztuka, dętki Foss Eft Presta 29” 192g/ sztuka
– korby Truvativ Stylo z suportem GXP, zębatki Gates Carbon Drive 46/20 T pasek 118T (210g komplet)
– hamulce Shimano Deore BR M-615, tarcza przód Ashima Airotor 180mm tył Rohloff 160mm
– sztyca Boplight Pro 31,6 x 410mm 185g , siodło Velo Speedflex T-Bar 320g, mostek Controltech One 100mm 161g, kierownica Kross Race 700mm 255g.